Mimo wszystko ... !!!



Pisałam o tym nie raz i kolejny raz się powtórzę.
Są w życiu rzeczy o które TRZEBA walczyć do samego końca,
MIMO WSZYSTKO ...

A ja mimo wszystko jestem SZCZĘŚLIWA :D

Witam Was !
Mam nadzieję, że mój BLOG okazuje się czasem pomocny,
dla osób które zmagają się z tą samą bądź inna równie ciężką chorobą.
Wiem że nie od strony medycznej oczywiście, ale od strony psychicznej.
Nie jestem psychologiem, jednak chodzi mi o to, by przez tak trudną chorobę przechodzić z pozytywnym nastawieniem. Z uśmiechem na buźce, nie załamywać się i walczyć z tym "WRZODEM"  z wiarą, bo to wszystko siedzi w naszych głowach.
A przecież żaden wróg nie cierpi i nie przeżyje gdy widzi i czuje kiedy my jesteśmy szczęśliwi :D
Jak najbardziej to "GO" dobija..
Więc dlaczego to "ON" ma z nas drwić i śmiać się nam prosto w twarz ??!!

Chociaż mam dziwne dni i kiepskie myślenie, bo każdy ma do tego prawo ...

Ostatnio zastanawiałam się czy nie usunąć/skasować BLOGA.
Zastanawiałam się, po co to wszystko?
Po co to pisanie, czy to w ogóle kogoś interesuje ? Czy ktoś to czyta ?
Tym bardziej teraz kiedy u mnie cały czas jest remisja, kiedy wyniki mam wymarzone,
kiedy usłyszałam od lekarza, że jestem w najmniejszym stopniu ryzyka nawrotu choroby ...

Dzięki takim efektom leczenia, Jestem cholernie szczęśliwa,
bo nadal jestem przy mojej córeczce, z moją rodziną.
Że mam tę możliwość spełniania swoich marzeń i szansę by kontynuować plany
które miałam i mam :)

A to że szybko doszłam do stanu obecnego, nie znaczy że było spokojnie i że wcale nie było ciężko.
Wręcz przeciwnie, było okropnie ciężko, jednak z moim charakterem
było mi lżej, pozytywne nastawienie do wszystkiego, uśmiech na twarzy zmieniał cały punkt widzenia.
Nawet kiedy byłam już łysa, gdy odwiedzali mnie znajomi, rodzina żartowałam sobie :
"... o kuurcze wy już przyszliście, a ja znowu się nie uczesałam ... " nie powiem że łatwo mi to przechodziło przez gardło, ale starałam się do każdej danej mi sytuacji szybko się przyzwyczajać
i dokładać uśmiech który był i jest lekarstwem na całe zło, bo przecież i tak sami więcej nic nie zdołamy zrobić, a mimo tego można podejść do choroby z humorem.

I wiem, jestem pewna, że dzięki temu na tą chwilę UDAŁO SIĘ :)

Chciałabym tą myślą, jakoś do Was dotrzeć, obojętnie czy jesteś chorym czy zdrowym
czytelnikiem mojego bloga.

Jestem tego zdania, by pisać i mówić o swoich uczuciach i co leży nam na duszy.
A co najważniejsze!
Nie udawać przed nikim kogoś, kim w ogóle nie jesteśmy.

A czy Ty jesteś szczęśliwy mimo wszystko ?
I czy uważasz, że jest sens prowadzić tego bloga nadal?
Czy jest ON komukolwiek potrzebny ??

Dziękuję za uwagę !
Pozdrawiam zdrowo i gorąco !
Buziaki :*

Komentarze

Anonimowy pisze…
Pisz!:)
Anonimowy pisze…
Natalia. Życzę Ci zdrowia i szczęścia na długie lata! Współczuję Ci bólu i niewiadomej dnia jutrzejszego. Mam nadzieje, że wszystko co dobre przed Tobą. Bardzo się cieszę, że masz u swojego boku kochającą rodzinę. Znam Twojego męża Bartka ze szkoły - Strasznie jestem z niego dumna, że spisał się na medal. Wspierał i walczył razem z Tobą. Trzymam kciuki za Was! Kochajcie się ile wlezie! Dużo Zdrowia!!! Ania i Groszek:)
Kamila pisze…
prowadź go proszę!
Anonimowy pisze…
Natalio- Pisz! Mój syn właśnie przechodzi chemioterapię. Ma białaczkę. Dobrze przeczytać że można ją pokonać. To daje nadzieję.
Anonimowy pisze…
pisz;))
Anonimowy pisze…
Ten blog jest jak najbardziej potrzebny! Daje nadzieję innym chorym. I radość, że Ci się udało! Wielu pięknych, zdrowych lat Piękna Natalio! :)

Ewelina
Nata J-K pisze…
Dzięki waszym wiadomościom wiem, że mam dla kogo pisać :)