NIBY WSZYSTKO DOBRZE

Witam Kochani gorąco !


Właśnie dostałam wiadomość od Pani Beaty* ,wyniki moich ostatnich badań krwi.
Niestety mam spadek białych krwinek : 3,1  :(
No i trombocyty : 99 :/
Nie jest dobrze, a ja w sumie odczuwam co dzień lekkie zmęczenie.
Czasami leci mi krew z nosa :/

Nie wiem dlaczego tak się dzieje, odżywiam się bardzo dobrze,
Łykam tabletki na odporność sprowadzane specjalnie z Brazylii.
Do tego ta dieta antyrakowa, buraki czosnek itp.
Chciałam nawet ostatnio wrócić do pracy, ale chyba nic z tego :(



Kolejne badanie krwi mam wyznaczone na 8 maja, a już 17maja punkcja szpiku.

Mam nadzieję że badanie szpiku wszystko wyjaśni i że będzie dobrze. Nie ukrywam przygnębia mnie to bardzo, jednak próbuję za często o tym nie myśleć i cieszyć się dniem dzisiejszym.

Także proszę was...
Trzymajcie mocno kciuki,
za odbudowę białych krwinek,
by ta moja odporność była mocna :)
No i wyniki kolejnych badań bardzo dobre...


Pozdrawiam serdecznie !

Natalia :)



ps. *Pani Beata - Beata Tomaszewska-Toporska Lekarz Hematologi w Lundzie
       ( Moja Lekarz prowadząca)




Komentarze

Anonimowy pisze…
Natalio,od początku jestem z Tobą wirtualnie co prawda ale co tam...codzinnie zaglądam do Ciebie, do Twojego domu,Twojej córci,męża pokochałam Was jak swoją rodzinę.Dzisiejszy Twój wpis....no własnie zawsze się tego najbadziej boimy jest dobrze ale...to ciężka choroba i długie leczenie Ty już przeszłaś co najgorsze,jestes bardzo silna osobą dlatego dasz rade pokonać to co złe.Każdy człowiek(tak myślę)czasami marzy za kimś lub za czymś tak bardzo ażdo krwi...po krańce nerwów...ja marze otym żebyś mogła kiedyś głosno krzyknąc "jestem zdrowa"marzę otym żeby Twoi najblizsi przestali się bać.Szczerze wierzę,że tak bedzie,życzę Wam tego z całego serca i modlę się za Was.Pozdrawiam. Magda
DyIiVitA pisze…
Witam. Dowiedziałam się o pani z Facebook'a.
Trzymam za panią kciuki... czasami musi być trudniej aby dalej móc stąpać po ziemi nie lękając się niczego :) Jest pani śliczną kobietą i ma pani dla kogo żyć :) Tak więc jeszcze raz: trzymam kciuki i będzie lepiej:)
Anonimowy pisze…
Czytam Twój blog z pewną dozą przyspieszonego tętna serca... dlaczego? przypomniał mi się ten mrożny styczniowy poranek 20 stycznia 2005 roku o godzinie 9:00 gdy po 5 latach walki z chorobą miałam przeszczep szpiku...to juz 8 lat... a Pani Beata była jedną z moich prowadzących lekarzy po przeszczepie :) doskonale pamietam te rude włosy i okulary i ten usmiech na Jej twarzy gdy wkraczała na wizytę poranną :) a przeszczep miałam w Klinice Hematologii i Translantologii we Wrocławiu na ulicy Pasteura :) tyle lat Natalio minęlo... tyle wspomnień we mnie... urodziłam dwoje dzieci po przeszczepie, Synka, który ma już 6,5 roku i córeczkę, która ma już 8,5 miesiąca - MOJE NAJWIĘKSZE SKARBY...można wygrać?! Można! Ale droga jest długa, wyboista, czasami otoczona bólem, cierpieniem i lękiem ... Lęk pozostaje, jest we mnie do teraz... z tym nie wygrasz ale nadzieja jest silniejsza... dołącz do mnie i pokażmy innym, że życie jest piękne....


Anonimowy pisze…
Never Give Up ! ! !